Obudził ją srebrny listek, który spadł na jej szyję. Otworzyła oczy i podniosła się do pozycji siedzącej. Ziewnęła. I dopiero wtedy zobaczyła gdzie się znajduję. Olbrzymie białe drzewo o dwukolorowych liściach. Zmrużyła oczy, nie znała tego miejsca. Prawdzie powiedziawszy nie wiedziała dlaczego tu jest i co wcześniej robiła. Może zaszalała na jakiejś imprezie i teraz nic nie pamięta? Nie, bolałaby ją głowa, a zresztą Maddie nigdzie nie wychodziła, skryta przed ciekawskimi spojrzeniami. Mieszkała na skraju lasu, ale w jakim mieście, wiosce, tego nie pamiętała.
- Może powiedziałby mi ktoś gdzie jestem? - burknęła rozdrażniona, nie znosiła niewiedzy. Oczywiście mówiła do powietrza, przecież tu nikogo nie było. Odgarnęła czarne włosy, które postanowiły zaatakować jej oczy i wstała, a potem rozejrzała się.