Nic nie pamiętacie dlatego mogę wymyśleć pewną historyjkę. No więc idziecie sobie przez korytarz (w waszym domu był korytarz!), i trafiacie do kuchni (czemu nie do toalety?? Nie wiem). Otwieracie drzwiczki chcąc wziąć niebieskiego ananasa i tu nagle wszystko znika, całe życie lawiruje wam przed oczami i nagle... nic nie pamiętacie. Budzicie się obolali jakby z jakiegoś okropnie długiego snu. Widzicie dziwne białe drzewo a co najgorsze ono patrzy na was, przynamniej tak wam się wydaje. Gdy drzewo w tajemniczy sposób do was przemawia, odnajdujecie się w mieście Arma miasto Narodzony. Narodzeni to istoty takie jak ludzie czy tęczowe krowy, wszystko co ma żywe ciało. Narodzeni zostali zamknięci w tym mieście za ogromnymi murami, niby dla bezpieczeństwa. Odkrywacie jednak w karczmie pod cuchnącym kopytem przejście poza mur. Chcąc dowiedzieć się kto was tu sprowadził wyruszacie za mur. Za murem odkrywacie świat duchów... o ile świat wygląda jak kraina fantasty to wiele stworzeni to duchy. Te wysoko inteligentne zamknęły Narodzonych w tych murach. Co dziwne ludzie są na tyle głupie by im wierzyć. (przynajmniej tęczowe krowy im nie ufają). Tak więc zaczyna się dziwna podróż, a ja musze czekać na was i się nudzić :/ dlatego musicie przybyć możliwe szybko bo nie mam kogo torturować.